Nie rozumiem oburzenia najnowszym filmem Wojciecha Smarzowskiego i to często ze strony ludzi, którzy obrazu w ogóle nie widzieli i pewnie nie zechcą zobaczyć. Moim zdaniem to bardzo mocne dzieło z bardzo ewangelicznym przesłaniem. Film poprzedza cytat z Ewangelii Świętego Mateusza ” Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami”, który w zasadzie spina całość przekazu. Bardzo dobrze, że ten film w końcu powstał i że reżyser nie wystraszył się tematu. Nie chodzi przecież o to, żeby stygmatyzować kogokolwiek, a raczej pokazać, że patologie istnieją w każdej grupie społecznej. To także dobra okazja, żeby otworzyć w dzisiejszej Polsce dyskusję na temat relacji państwo-kościół, bo trudno nie zauważyć, że w przeciągu ostatnich kilku dekad zdrowa proporcja w tych stosunkach została bardzo mocno zachwiana. Polska nie jest państwem świeckim, pomimo wyraźnego zapisu w Konstytucji RP, a konkretnie w artykule 25 ustęp 2: „Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę wyrażania ich w życiu publicznym”.
Jednak jak to u nas – prawo sobie, a politycy sobie i to bez względu na barwy polityczne. A wystarczyłoby wrócić do Ewangelii Świętego Mateusza: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” – jedno zdanie, ale jakże znamienne. Polscy politycy jednak licząc na dobre słowo z ambony i poklask konserwatywnego elektoratu, kompletnie nie rozumieją – albo nie chcą zrozumieć – nie tylko idei świeckości państwa, ale także Ewangelii. Kolejny cytat ze Świętego Mateusza: ” Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać”. W zasadzie nic więcej nie trzeba dodawać. Wystarczy włączyć jakiekolwiek obchody państwowe.
Zresztą podobnie jest w polskiej szkole. Miałem okazję uczestniczyć w lekcjach religii w salkach katechetycznych i później, już po reformie, w szkole. Różnica była ogromna: religia w salkach – w pobliżu kościoła miała podniosły charakter, a atmosfera sprzyjała wyciszeniu. Później już nigdy nie było tego klimatu, a zajęcia szkolne nacechowane były bardzo mocno ideologicznie. Szkoda, bo wydając tyle publicznych środków na ten przedmiot, mamy prawo oczekiwać od absolwentów dużej empatii dla drugiego człowieka, bez względu na kolor włosów, narodowość czy miejsce zamieszkania. A niekoniecznie tak jest.